Jest! Pierwszy wiosenny komplet punktów „wylądował” w sobotę na koncie Mamr Giżycko. Po remisie z Jeziorakiem Iława i niespodziewanej przegranej z Huraganem Morąg nasi piłkarze pokonali Mrągowię Mrągowo 3:2, w końcówce fundując swoim sympatykom iście Oscarowy dreszczowiec. Na szczęście z happy endem.

To był kolejny bardzo dobry mecz podopiecznych trenera Marka Radzewicza (mimo obniżonych nieco not za końcówkę), którzy wręcz koncertowo zagrali w pierwszej odsłonie sobotniego starcia. Niektórzy gracze znad Czosu nie zdążyli jeszcze sprawdzić, czy futbolówka jest dobrze napompowana, a gospodarze już cieszyli się z pierwszego trafienia. W  3. minucie po szybkiej akcji i dograniu Wojciecha Kuriaty z lewej flanki do mrągowskiej bramki trafił Dmitri Baiduk, dla którego była to premierowa ligowa bramka w barwach naszej „GieKSy”. Niespełna kwadrans później o poprawę i tak doskonałych humorów sympatyków Mamr zadbał Krystian Sadocha, dopisując swoje nazwisko do listy autorów goli (to pierwsza bramka 20-latka w sezonie). Giżycczanie (mimo absencji m.in. Błażeja Drężka, Pawła Dymińskiego i Michałą Świderskiego) grali znakomicie, szybko, z pomysłem i polotem, całkowicie neutralizując najsilniejsze ogniwa przeciwnika (z liderem snajperów forBET IV Ligi Przemysławem Rybkiewiczem na czele), który do przerwy praktycznie nie zagroził poważnie bramce strzeżonej przez Patryka Kleczkowskiego. W ostatnich piętnastu minutach pierwszej połowy szanse na podwyższenie prowadzenia gospodarzy mieli Krystian Wiszniewski i dwukrotnie Paweł Drażba, ale tym razem gościom dopisało szczęście (po strzale najlepszego strzelca GKS piłka odbiła się od poprzeczki). Co się jednak odwlecze, to nie uciecze – jako mądre polskie przysłowie rzecze, potwierdzone tuż przed zejściem piłkarzy do szatni. W ostatniej minucie regulaminowego czasu gry sprawy w swoje ręce – a właściwie nogi – postanowili wziąć bohaterowie pierwszej bramkowej akcji miejscowych. Wojciech Kuriata ponownie wystąpił w roli asystenta, a Dmitri Baiduk znów znalazł się w odpowiednim miejscu i o odpowiedniej porze, a przy tym jeszcze odpowiednio uderzył piłkę. Do przerwy 3:0 i pełna dominacja Mamr!

Druga połowa nie była już tak udana dla giżycczan, choć absolutnie nie można powiedzieć, że nasz zespół w którymkolwiek momencie stracił kontrolę nad wydarzeniami na murawie. Gospodarze stworzyli kilka kolejnych okazji do „zamknięcia” meczu, zdobyli nawet czwartego gola – niestety, nieuznanego przez sędziego Marka Kamińskiego. Jego autorem był debiutujący w roli kapitana drużyny Krystian Wiszniewski, który dwoił się i troił pod bramką Piotra Sznara, ale tym razem to nie był dzień „Wiśni” (czego dowodem jest także jego strzał w poprzeczkę). Groźniejsi niż przed zmianą stron byli natomiast goście z Mrągowa, starający się częściej sprawdzać umiejętności giżyckiego golkipera. Ten czyste konto zachował jednak aż do 84. minuty, kiedy to po centrze doświadczonego Łukasza Kuśnierza strzałem głową pokonał go Kacper Skok. Przyjezdni „poczuli krew”, a że od 87. minuty Mamry grały w osłabieniu po drugiej żółtej kartce dla Pawła Drażby, mrągowianie jeszcze odważniej ruszyli do przodu. W doliczonym czasie gry udało się im nawet „złapać kontakt” po egzekwowanym przez Kuśnierza rzucie karnym (podyktowanym za faul Kleczkowskiego na Skoku), ale gol na 3:2 był ostatnim, jaki tego dnia obejrzeli kibice obu ekip, zgromadzeni na obiekcie COS-OPO. Mamry obroniły więc zaliczkę z pierwszej połowy, przedłużając passę nieprzegranych ligowych potyczek z Mrągowią, która trwa od maja 2018 roku.

MECZ Z MRĄGOWIĄ WYGRALI: Patryk Kleczkowski, Wojciech Kuriata, Daniel Wasilewski, Adrian Kucharski, Jacek Rutkowski, Mariusz Rutkowski, Dmitri Baiduk, Arkadiusz Mroczkowski (Damian Mazurowski), Paweł Drażba, Krystian Sadocha (Mateusz Duda) i Krystian Wiszniewski.

Wygrana z Mrągowią pozwoliła „GieKSie” awansować z 7. na 5. miejsce w tabeli. Kolejnym rywalem zespołu Marka Radzewicza będzie 14. w stawce DKS Dobre Miasto, z którym w rundzie jesiennej Mamry nieoczekiwanie przegrały u siebie 3:4. Mecz odbędzie się w Wielką Sobotę na boisku w Jezioranach.

 

FOTOGALERIA Z MECZU MAMRY – MRĄGOWIA

(fot. Bogusław Zawadzki)

Poprzedni artykułPRIMA APRILIS NA POWAŻNIE
Następny artykułZ MYŚLĄ O KIBICACH