Kwiecień – plecień, bo przeplata trochę zimy, trochę lata. Piłkarze Mamr też przeplatają, tyle że punkty z porażkami. W Wielką Sobotę trafiło – niestety – na tę drugą opcję. Z drugiego tej wiosny wyjazdowego meczu z drużyną broniącą się przed spadkiem podopieczni Marka Radzewicza wrócili z pustymi rękoma. Na boisku w Jezioranach giżycczanie ulegli DKS Dobre Miasto 1:2.
Mecz – pod względem przebiegu – był niemal lustrzanym odbiciem starcia Mamr z Huraganem Morag, w którym Mamry miały zdecydowaną przewagę, ale nie potrafiły jej przekuć w korzystny rezultat. Sobotnie spotkanie w Jezioranach rozpoczęło się wybitnie fatalnie dla ekipy znad Niegocina (nadal grającej bez kilku podstawowych zawodników), bo zaledwie kilkanaście sekund po pierwszym gwizdku DKS wyszedł na prowadzenie po strzale Michała Bendyka (tego samego, który we wrześniu w Giżycku zdobył ostatnią bramkę dla przyjezdnych). Potem – tak jak w Morągu – Mamry stworzyły kilka okazji do wyrównania, ale – tak jak w Moragu – bramkarzowi bardzo walecznych gospodarzy do przerwy udało się zachować czyste konto. Po kwadransie drugiej odsłony sprawy skomplikowały się jeszcze bardziej, albowiem sędzia Mateusz Korneluk z Elbląga (notabene ten sam arbiter prowadził wspomniany mecz z Huraganem, więc chyba jakoś specjalnie miło nie będzie się nam kojarzył) wykluczył z gry Pawła Aleksandrowicza (niesłusznie – zdaniem trenera Mamr Marka Radzewicza) i „GieKSa” zmuszona była „gonić wynik” w osłabieniu. Niestety, mimo iż nasz zespół dominował na boisku, straty odrobić się nie udało, a co gorsza – w 75. minucie Kaisei Hioki podwyższył prowadzenie dla DKS. Giżycczanie na sześć minut przed końcem regulaminowego czasu gry „złapali kontakt” po golu Mariusza Rutkowskiego, a potem poszli za ciosem, stwarzając kolejne okazje do wyrównania. W końcówce w polu karnym „wycięty” został Damian Mazurowski, jednakże sędzia uznał interwencję obrońcy DKS za „mieszczącą się w normach” i „jedenastki” dla gości nie odgwizdał. Spotkanie zakończyło się niespodziewanym sukcesem zespołu z Dobrego Miasta.
– Po raz kolejny prowadzimy grę, kontrolujemy wydarzenia na boisku, ale zawodzi skuteczność i nie powiększamy konta punktowego – powiedział po meczu szkoleniowiec Mamr Marek Radzewicz. – Chłopcy jak zwykle zostawili na boisku mnóstwo serducha, ale trzeba przyznać, że nie zabrakło go również rywalowi, który cały czas walczy o ligowe „być albo nie być”. Nie zwieszamy głów, gramy dalej. Przed nami kolejne mecze, kolejne etapy budowania nowej drużyny, która w całkiem niedalekiej przyszłości spróbuje powalczyć o wyższe cele.
Z DKS ZAGRALi: Patryk Kleczkowski, Jacek Rutkowski (Tymon Osmolik), Daniel Wasilewski, Adrian Kucharski, Wojciech Kuriata, Paweł Aleksandrowicz, Mariusz Rutkowski, Dmitri Baiduk, Arkadiusz Mroczkowski, Krystian Sadocha (Damian Mazurowski), Krystian Wiszniewski.
Po sobotniej przegranej Mamry spadły na 7. miejsce w tabeli. Kolejnym rywalem giżycczan będzie Granica Kętrzyn. Mecz planowany jest na 15 kwietnia (godz. 14.00) na stadionie MOSiR przy ul. Moniuszki 5. Wstęp wolny.