Czy remis z drużyną plasującą się w tabeli o pięć pozycji niżej można uznać za dobry wynik? Teoretycznie nie. Konia z rzędem temu jednak, kto stawiał na Mamry przed niedzielnym starciem z rezerwami Olimpii Elbląg, wiedząc, że „GieKSa” – liżąca rany po laniu od lidera – zagra w mocno przemeblowanym składzie. A jednak ważny punkt przyjechał do Giżycka!

Powiedzieć, że Mamry pojechały do Elbląga osłabione, to jakby nic nie powiedzieć. Z różnych względów z kadry na mecz z rezerwami drugoligowca wypadli: Arkadiusz Mroczkowski, Mariusz Rutkowski, Paweł Drażba, Dmitri Baiduk, Krystian Sadocha i Michał Świderski, czyli praktycznie pół podstawowego garnituru, gracze absolutnie kluczowi w zespole Marka Radzewicza. Optymizmem nie napawał również stan liczebny ławki rezerwowych, na której oprócz młodego bramkarza Jakuba Fiedziukiewicza zasiedli jedynie Mateusz Duda i Kornel Typa. Delikatnie rzecz ujmując szkoleniowiec „GieKSy” nie miał więc łatwego zadania. Ostatecznie w wyjściowej jedenastce znaleźli się m.in. 16-letni Dominik Romanowski (ponownie) i o rok starszy Tymon Osmolik, szansę na występ od pierwszej minuty dostał także doświadczony Paweł Aleksandrowicz.

Mocno eksperymentalny skład przyjezdnych i pojawiające się w mediach zapowiedzi występu w barwach gospodarzy kilku piłkarzy z drugoligowego zespołu (które ostatecznie się nie potwierdziły) nie były dobrym prognostykiem dla Mamr. Wielu giżyckich kibiców obawiało się wręcz powtórki z Wikielca i kolejnej wysokiej przegranej giżycczan. Ci jednak pokazali lwi pazur i stanęli na wysokości zadania, z trudnego terenu przywożąc nad Niegocin cenny punkt, który przy odrobinie szczęścia mógł się zamienić nawet w dorobek trzykrotnie większy. W Elblągu „GieKSa” strzeliła gola jako pierwsza – w 22. minucie sędzia nie uznał jednak trafienia Błażeja Drężka, twierdząc, że nasz kapitan był na spalonym. Pięć minut później piłka ponownie wpadła do bramki – niestety, tym razem tej strzeżonej przez Patryka Kleczkowskiego. Błąd Daniela Wasilewskiego wykorzystał Dominik Kozera (19-latek mający za sobą występy w drugiej lidze strzelił Mamrom gola także w jesiennym starciu w Giżycku) i gospodarze wyszli na prowadzenie, którego nie oddali do gwizdka oznajmiającego przerwę. Na wyrównanie przyszło nam czekać aż do 75. minuty, a tym, który uszczęśliwił kolegów z drużyny i sympatyków GKS był Wojciech Kuriata. To debiutancki gol walecznego „Kuriego” w barwach zespołu znad Niegocina. Więcej bramek w niedzielę nie padło, choć w końcówce Mamry ambitnie dążyły do wywalczenia trzech „oczek” (m.in. Krystian Wiszniewski trafił w poprzeczkę). Mecz zakończył się więc trzecim w historii starć obu ekip remisem.

W ELBLĄGU ZAGRALI: Patryk Kleczkowski, Wojciech Kuriata, Błażej Drężek, Krystian Wiszniewski, Paweł Aleksandrowicz, Daniel Wasilewski, Jacek Rutkowski, Damian Mazurowski, Tymon Osmolik (Mateusz Duda), Dominik Romanowski, Paweł Dymiński.

Do zakończenia rozgrywek pozostały trzy mecze, w których rywalami Mamr (6. pozycja w tabeli, 45 pkt) będą drużyny broniące się przed spadkiem. W najbliższą sobotę Marek Radzewicz i jego podopieczni wyjeżdżają do Iłowa na spotkanie z Polonią (12. miejsce, 27 pkt). Warto przypomnieć, że właśnie jesiennym starciem z polonistami 50-letni szkoleniowiec rozpoczął swoją trzecią przygodę z seniorami GKS. 29 października na giżyckim stadionie Mamry wygrały 6:2.

Poprzedni artykułGODNIE ZASTĄPIĆ NIEOBECNYCH
Następny artykułPO WALNYM I… PRZED WALNYM